Nietoperz Dajspokój

W mrocznej jaskini, zwisając głową w dół, spał nietoperz, gdyż nietoperze właśnie tak najchętniej śpią. Nad jego nogami widniał wykuty w skale napis „Dajspokój”. Bo tak miał na imię. Nazwały go w ten sposób inne nietoperze z jaskini, ponieważ tak naprawdę nigdy nie dawał nikomu spokoju – poza momentami, kiedy spał. Gdy się budził, od razu chciał rozmawiać, taki był ciekawski. Chciał wiedzieć na przykład, czy mucha jeszcze żyje, gdy się ją zje, jak czuje się księżyc skryty za obłokiem albo jak by to było, gdyby drzewa rosły korzeniami do góry, a nietoperze spały głowami ku górze… O takie głupstwa pytał. A już naprawdę grał innym na nerwach, kiedy dopytywał się, czy nietoperze to skrzydlate myszy, czy może mysie ptaki. Zdarzyło się pewnego razu, że nikt mu nie odpowiadał na pytania, a on dalej pytał. Zanim zasnął, przyczepił się do starego markotnego nietoperza. 

– Co się stanie, kiedy gwiazdy się zderzą? 

– Przecież się nie zderzają – odburknął stary, szykując się do snu. 

– Ale jeśliby się jednak zderzyły… co myślisz? – stary już zasypiał, ale Dajspokój nie dawał spokoju. 

– Trzasnęłoby? – stary nietoperz już chrapał.

– No powiedz, czy by trzasnęło? – potrząsnął nim Dajspokój.

Stary nietoperz obudził się i wrzasnął. 

– Tak! Trzasnęłoby. O tak! – i trzasnął go mocno w głowę.

Od uderzenia Dajspokój zamilkł na chwilę. Jak tylko się otrząsnął, znowu zaczął:

– Gdyby nietoperze były myszami, mogłyby latać czy nie? 

W tym momencie obudziły się pozostałe nietoperze. Jeden krzyknął:

– Jeśli nie będziesz cicho, obetniemy ci skrzydła, wtedy naprawdę będziesz myszą! 

Dajspokój brnąłby dalej, ale zrobił się śpiący i już w półśnie wymamrotał:

– Może i myszy kiedyś były nietoperzami… ale potem obcięli im skrzydła… albo myszy chciały uciec przed kotami i urosły im skrzydła… może i ja kiedyś byłem myszą… a może…

Potem zasnął i miał tak nierealne, tak barwne sny, że się przebudził, przetarł oczy i zawołał:

– Muszę zapytać jakąś mysz!

Wyleciał ze swojej jaskini, śmignął przez las i wpadł do starej stodoły. Mysia rodzina, która tam mieszkała, właśnie jadła kolację. Nietoperz przywitał się ładnie: 

– Dobry wieczór, jeśli nie chcecie, nie musicie dawać mi nic do jedzenia. 

Małe myszki aż pisnęły z radości. Jeszcze nigdy nie widziały nietoperza z bliska. 

– Jest świetny! – pokrzykiwały – Mysz ze skrzydłami! Mamo, dlaczego my nie mamy skrzydeł? Mamo, mamo, ja też chcę skrzydła!

Tata mysz zaprosił gościa: 

– Usiądź i zjedz z nami, jeśli nie masz złych zamiarów! 

Dajspokój usiadł i okrył się miękkimi skrzydłami. Zasiedli do kolacji. Gdy tylko przełknął ostatni kęs, Dajspokój zapytał:

– Czy wy, myszy, pamiętacie może, czy byłyście kiedyś nietoperzami? 

– Nic o tym nie wiem – powiedział tata mysz z namysłem, a mama mysz westchnęła:

– Odkąd pamiętam, jestem myszą… och, gdybyśmy miały skrzydła, nie musiałybyśmy żyć w wiecznym strachu przed kotami!

– Myślałem, że może wcześniej byłyście nietoperzami, ale wam obcięto skrzydła – powiedział przemądrzale nietoperz.

– Coś takiego! – zdziwiła się mama mysz. – A nawet jeślibyśmy miały skrzydła, czemu mieliby nam je obciąć? 

– Ot tak, z ciekawości… albo sam nie wiem dlaczego – odpowiedział Dajspokój. 

– Rozmawiamy o takich dziwnych rzeczach! – krzyknął tata mysz. – Jedno jest pewne, należysz do ptaków, na pewno jesteś ptakiem! 

Małe myszki pisnęły. 

– Nie jest ptakiem, przecież ma mysią głowę!

– Cisza! – krzyknął ich ojciec. – Jest ptakiem i koniec! Niech idzie zapytać ptaki, jak z tym jest!

Nietoperz podrapał się za wielkim uchem i odleciał. Nie podziękował za kolację, ale mysia rodzina nie miała mu tego za złe, to się może zdarzyć, jeśli ktoś jest zamyślony. 

Nagle, kiedy leciał przez las, usłyszał sowę:

– Patrzcie na mysz, jak leci! 

– No pięknie – pomyślał Dajspokój – myszy uważają mnie za ptaka, a ptaki za mysz. Kim ja właściwie jestem? 

Już świtało, gdy usiadł na dzwonnicy wiejskiego kościółka. Dla zabawy okrążył dzwonnicę kilka razy, zaglądając przy tym przez okno. I co tam zobaczył? Na ścianach namalowani byli skrzydlaci ludzie. No, coś takiego! Dajspokój patrzył i nie mógł się nadziwić. 

– Na co patrzysz? – wrzasnął za jego plecami rozczochrany wróbel. 

– Och, aleś mnie przestraszył! – podskoczył nietoperz. 

– To ty mnie wystraszyłeś! Już jest dzień, nietoperze powinny spać! 

– Co tam jest na ścianie? – dopytywał się Dajspokój.

– To są aniołowie, ludzcy aniołowie – powiedział wróbel. 

– Aha! – olśniło nietoperza – jeśli tak wyglądają ludzcy aniołowie, to my, nietoperze, jesteśmy mysimi aniołami! 

Był bardzo zadowolony, że w końcu znalazł odpowiedź na swoje pytanie.

Korekta: Angelika Kosieradzka
Konsultacja: Jasmina Šuler Galos


Svetlana Makarovič (ur. 1939) słoweńska poetka, autorka książek dla dzieci, szansonistka, ilustratorka i aktorka.


Maria Lipiec, Aleksandra Rybak, Katarzyna Suchorowska

Studentki II roku słowenistyki na Uniwersytecie Warszawskim

Previous
Previous

Wbudowanie

Next
Next

Gdzie się pieskowi śpieszyło