Wielka wycieczka

Autor fotografii nieznany, lato 1989 roku

Autor fotografii nieznany, lato 1989 roku

Spoglądam na czarno-białą fotografię i widzę tłum. Mój wzrok w pierwszym momencie zatrzymuje się na wywieszonym ozdobnym dywanie. Następnie kieruje się w stronę dzieci i ich rodziców ubranych w letnie, luźne szorty oraz cienkie koszulki. Moim pierwszym skojarzeniem jest odpust lub jarmark – wydarzenia gromadzące ogromną ilość uczestników, w szczególności latem. W tym gąszczu pojazdów i ludzi próbuję odnaleźć jeszcze jeden element, który potwierdziłby moją tezę. W lewym dolnym rogu dostrzegam namiot, a za nim następne. Znalazłam więc kolejny nieodłączny komponent radosnego bazaru. Jednak prędko zauważam także kierownicę i siedzącego za nią kierowcę. Jarmarczne namioty to nic innego jak rozciągnięte płachty na pakach ciężarówek. Szpaler pojazdów ciągnie się aż po horyzont i zdaje się bezkresny. Moja wesołość prędko ustępuje miejsca zaniepokojeniu. Już wiem, że nie mam do czynienia z bazarem, a z zatorem komunikacyjnym. Smutno zwisający dywan wcale nie jest produktem na sprzedaż, lecz częścią rodzinnego majątku. Dzieci nie sprawiają już wrażenia wesołych, tylko zniecierpliwionych, za to ich rodzice wyglądają na zmęczonych upałem i zmartwionych przyszłością. I już wiem, że – wbrew temu, co mówi tytuł – wcale nie mam do czynienia z ekscytującą wakacyjną wycieczką. Nikt z nas nie zabiera na wczasy swojego całego dobytku…

Tak zwany „proces odrodzeniowy” rozpoczął się w Bułgarii już w 1984 roku, kiedy Komitet Centralny Bułgarskiej Partii Komunistycznej wprowadził program przymusowej zmiany nazwisk i imion wśród bułgarskich Turków i bułgarskich muzułmanów. Wskutek tej decyzji prawie 850 000 obywateli zostało zmuszonych do zmiany godności. Ponadto Komitet Centralny zabronił kobietom noszenia szarawarów, a mężczyznom charakterystycznych czarnych nakryć głowy. Śluby i pogrzeby odprawiane zgodnie z islamskimi tradycjami zostały zakazane, tak jak używanie języka tureckiego, a także celebrowanie ramadanu czy obchodzenie najważniejszych muzułmańskich świąt, na przykład Kurbanu. Represje mniejszości muzułmańskich sięgnęły zenitu w maju 1989 roku, gdy Todor Żiwkow, przewodniczący Rady Państwa, wygłosił w państwowej telewizji i rozgłośni radiowej jednoznaczną przemowę. W swoim przemówieniu polityk podkreślił bułgarskie pochodzenie Turków i Pomaków. Kazał im wybrać – albo zostaną i podporządkują się nowej polityce, wyrzekając się swojej tożsamości, albo opuszczą kraj na zawsze. W odpowiedzi na to wystąpienie Turcja otworzyła granicę, co doprowadziło do ogromnej fali migracji. Już po trzech miesiącach okazało się jednak, że państwo nie jest w stanie podołać tak ogromnemu napływowi ludności. Rząd Turcji, pomimo wcześniejszych zapewnień o pełnej gotowości do pomocy, zdecydował się zamknąć swój kraj przed uchodźcami. 

W tym samym czasie w Bułgarii rosły nastroje nacjonalistyczne i ksenofobiczne. Państwo bułgarskie popadło w kryzys ekonomiczny oraz społeczny. Całe wsie, a nawet gminy, zostały wyludnione. Bankrutowały przedsiębiorstwa i zakłady rolne, które do tej pory w przeważającej większości zatrudniały bułgarskich Turków i Pomaków. To samo dotyczyło przemysłu transportowego. Na wyludnionych terenach rolnych władze państwa organizowały żniwa, podczas których pod przymusem pomagali studenci i żołnierze. Żiwkow w dalszym ciągu obstawał przy swoim i za sytuację, w jakiej znalazło się państwo, obwiniał represjonowane mniejszości. 

1 sierpnia 1989 roku Klub Wsparcia Głasnosti i Przebudowy (Клуб за подкрепа на гласността и преустройството) złożył deklarację protestacyjną przeciwko prześladowaniu bułgarskich Turków. 10 listopada 1989 roku upadł reżim Todora Żiwkowa. Zreformowana Bułgarska Partia Komunistyczna publicznie potępiła ,,proces odrodzeniowy” i przeniosła całą odpowiedzialność na byłego przywódcę państwa. Маjąc na względzie własne przetrwanie, a także ze strachu przed starciami etnicznymi, 29 grudnia 1989 roku podczas plenum Komitetu Centralnego Bułgarskiej Partii Komunistycznej zdecydowano przywrócić imiona i nazwiska bułgarskich Turków oraz bułgarskich muzułmanów. Proces odrodzenia został oceniony jako odebranie konstytucyjnych praw obywatelskich i poważny błąd autorytarnego reżimu Żiwkowa. 

Wielu, w tym i ja, zadaje sobie pytanie, jakie były przyczyny tak okrutnej polityki względem własnych obywateli. Władza bułgarska jako najważniejszy powód podawała widoczny wzrost demograficzny ludności tureckiej, który uznawała za niepokojący. Według statystyk Amnesty International na początku lat osiemdziesiątych XX wieku w Bułgarii żyło 900 000 etnicznych Turków. Według władzy tak szybki wzrost populacji tej mniejszości był niebezpieczny dla narodu bułgarskiego i dlatego należało podjąć kroki w celu jej redukcji. Żiwkow, wzorując się na innych państwach, chciał prowadzić politykę czystej nacji i – jak często podkreślał – nie chciał dopuścić do tego, aby w Bułgarii zrealizował się ,,model cypryjski”. „Jesteśmy u progu wielkiej psychozy emigracyjnej. Jak ocenić tę psychozę? Potrzebujemy takiej psychozy, jest ona mile widziana. Powiem coś, co utrzymujemy w tajemnicy. Jeśli nie usuniemy z tej populacji 200-300 tysięcy ludzi, za 15 lat Bułgarii nie będzie. Będzie jak na Cyprze czy coś w tym rodzaju.” – mówił. Po prawie trzydziestu latach wiemy już, że w ówczesnym czasie pozycja i system polityczny Todora Żiwkowa były zagrożone upadkiem, dlatego wybór i wskazanie wspólnego „wroga” wewnętrznego zdawały się dobrym sposobem na zjednoczenie narodu w obliczu czyhającego „niebezpieczeństwa”, odwracały uwagę od bieżących problemów państwa. 

Po poznaniu kontekstu historycznego ponownie spoglądam na fotografię uchwycającą fragment rzeczywistości tamtego gorącego okresu. Niewątpliwie zdjęcie przedstawia emigrację mniejszości muzułmańskiej po majowym wystąpieniu Żiwkowa. Na czas wykonania fotografii wskazuje lekki, letni ubiór jej bohaterów. Ciężko jednak stwierdzić, czy udokumentowany został moment przed, czy po zamknięciu granicy tureckiej. Zator komunikacyjny nie jest jednoznaczną odpowiedzią, gdyż przejazd przez granicę zajmował bardzo dużo czasu ze względu na kontrolę paszportową. Fotografia, wykorzystywana jako ilustracja wielu artykułów poruszających temat „procesu odrodzeniowego” w Bułgarii, pojawia się pod tytułem Wielka wycieczka. Taki tytuł to bezpośrednie odniesienie do cynicznego określenia Голямата екскурзия, używanego przez władzę komunistyczną w stosunku do przymusowej emigracji muzułmańskiej mniejszości. Słowo „wycieczka” miało wskazywać na dobrowolny charakter wyjazdu. Ten tytuł, w zetknięciu z oglądanym kadrem, budzi w odbiorcy uczucia pełne sprzeczności i każe mu się dłużej zastanowić nad tym, czemu i komu właściwie się przypatruje. Uważam, że taka nazwa, pomimo swojego niefortunnego pochodzenia, jest dobrym drogowskazem dla obserwującego, który nie ma możliwości poznania tła historycznego tego zdjęcia. 

Kompozycja i specyfika kadru sygnalizują, że mam do czynienia z fotografią reporterską. Perspektywa obrazu wyraźnie wskazuje na to, że fotograf znajduje się na górze – może na jednej z ciężarówek – próbując oddać skalę zjawiska. Układ obiektów znajdujących się w kadrze ma charakter wertykalny, co potęguje wrażenie nieskończoności wyczekujących ludzi i ich pojazdów. Dzięki takiej pozycji fotoreporter jest w stanie ująć rosnące w oddali drzewa, których obraz zostaje rozmyty przez spaliny wydobywające się z rur wydechowych traktorów. Im dłużej wpatruję się w rozmazany kształt drzew, tym bardziej mam wrażenie, że stykam się z pocztówką, a nie z fotografią reporterską. Na ziemię sprowadza mnie jednak pierwszy plan. Postać zniecierpliwionego dziecka, stojącego na dachu samochodu, jest tak wyrazista, że trudno zwątpić w prawdziwość tej migawki. Czarno-biała kolorystyka fotografii była najpewniej podyktowana ówczesnymi możliwościami technologicznymi. Mimo iż fotografia kolorowa była już znana (pierwsze barwne kadry powstały na przełomie XIX i XX wieku), to najprawdopodobniej autor nie posiadał do niej dostępu bądź nie miał na nią środków. Istnieje oczywiście możliwość, że zdecydował się na takie barwy z premedytacją. Czerń i biel nabrały wyjątkowego znaczenia po rozpowszechnieniu fotografii kolorowej. Monochromatyczne zdjęcia oglądane z perspektywy czasu tworzą dodatkowe znaczenia. Kolorystyka użyta w Wielkiej wycieczce informuje odbiorcę, że ma do czynienia z wydarzeniem historycznym. Czerń i biel podświadomie kojarzą nam się z przeszłością. Kolorystyka tytułowego zdjęcia budzi także uczucie melancholii, a – po poznaniu kontekstu – wznieca tęsknotę za tym, co utracone. 

Elementy tworzące fotografię z pozoru wydają się chaotyczne, jednak w tym chaosie odnajduję porządek. Żaden człowiek ani żaden z pojazdów nie wychyla się poza skraj drogi. Drzewa posadzone wzdłuż pobocza wyglądają jakby tworzyły nieprzekraczalną granicę, dzięki której fotografowi łatwiej jest udokumentować ten mikrokosmos. Choć to tylko pozór, odnosi się wrażenie, że na zdjęciu wydarza się wiele różnych rzeczy. Ta złudność wynika jednak z ilości powtarzalnych elementów uchwyconych w kadrze. Kiedy chcę wyodrębnić konkretne przedmioty składające się na bagaż bohaterów bądź wyróżnić czynności przez nich wykonywane, mój wysiłek kończy się fiaskiem. Wszystko i wszyscy zdają się być w stałym oczekiwaniu, bezruchu. Nawet ci przechadzający się poruszają się tylko po to, by za chwilę przystanąć i dołączyć do innych w wiecznym oczekiwaniu. To zdjęcie wcale nie zamraża chwili przedstawionej rzeczywistości – ta chwila już dawno zamarzła i jedyne, co może zrobić, to czekać na odmrożenie. 

Próbowałam odnaleźć imię i nazwisko autora fotografii, niestety żaden z artykułów zilustrowanych tym fotograficznym kadrem nie podaje jego źródła ani autorstwa. Nie wiadomo również, gdzie fotografia pojawiła się po raz pierwszy. W sieci znaleźć ją można zarówno na bułgarskich, jak i tureckich stronach internetowych, dlatego też zaczęłam dopuszczać myśl, że fotograf mógł pracować dla prasy tureckiej. A może był on, lub ona, jedną z uczestniczek „wycieczki” i chciał(a) utrwalić to wydarzenie dla potomnych? Zdjęcia zdają się rodzić więcej pytań niż odpowiedzi. 

Fotografie reporterskie często wywołują w swoich odbiorcach pewną niezgodność. Z jednej strony są dla nich dokumentem, który niesie pożyteczną naukę nie tylko w zakresie historii, lecz także na temat tego, jak nie powtarzać błędów naszych przodków oraz jaką wynieść z nich lekcję. Z drugiej zaś wizualizują niewygodne fakty, o których wolelibyśmy zapomnieć i stawiają nas przed nimi. Patrzę na Wielką wycieczkę i myślę o tych wielkich pakunkach, gęsto wciśniętych na paki ciężarówek. Są ogromne, a jednocześnie takie malutkie. Zastanawiam się, przed jakim wyborem stanęli bohaterzy zdjęcia, próbując spakować swój cały dobytek. Jak wyglądało ich pożegnanie z domem i przyjaciółmi. Dla mnie Wielka wycieczka to opowieść na temat straty, rozstania oraz beznadziejnego oczekiwania. I chociaż wiem, że stykam się właśnie ze znaczącą fotografią, która udokumentowała jedno z ważniejszych wydarzeń historycznych w Bułgarii, to po cichu życzę sobie, żeby to jednak była fikcja. 


Korekta: Angelika Kosieradzka

Bibliografia

Cymer Anna, Od tego się zaczęła kolorowa fotografia, https://web.archive.org/web/20160304070117/https://www.swiatobrazu.pl/od_tego_sie_zaczela_kolorowa_fotografia.html, data dostępu: 31.01.2021 r.

БКП признава, 1989: Възродителният процес е "груба грешка и извращение върху български граждани", http://epicenter.bg/article/Vazroditelniyat-protses-/202521/11/0, data dostępu: 30.01.2021 r.

Живков: Гоним 300 000 турци, инак ставаме Кипър, https://frognews.bg/politika/jivkov-gonim-300-000-turtsi-inak-stavame-kipar.html, data dostępu: 31.01.2021 r.

Маева Мила, „Възродителният процес“ (1984-1989 г.), http://worldrubric.com/възродителният-процес-1984-1989-г/, data dostępu: 30.01.2021 r.


Tekst ten jest analizą fotografii i powstał na zajęcia dotyczące fotografii słowiańszczyzny, prowadzone przez dr Annę Kobylińską. Obie stwierdziłyśmy, że praca może zostać potraktowana jako szeroko rozumiany przekład obrazu fotograficznego na język pisany, który nie tylko objaśnia fotografię, ale także poddaje ją refleksji.

61599139_2906454266051420_1615277938066849792_n.jpg

Zofia Kręc

studentka II roku bułgarystyki w Instytucie Slawistyki Zachodniej i Południowej Uniwersytetu Warszawskiego. W Bułgarii spędziła ponad dwa lata, z czego rok zaangażowana była w wolontariat w ramach projektu Wolontariatu Europejskiego (EVS). Urodzona w 1997 r. w Warszawie.



Zofia Kręc

Zofia Kręc - studentka II roku bułgarystyki w Instytucie Slawistyki Zachodniej i Południowej Uniwersytetu Warszawskiego. W Bułgarii spędziła ponad dwa lata, z czego rok zaangażowana była w wolontariat w ramach projektu Wolontariatu Europejskiego (EVS). Urodzona w 1997 r. w Warszawie.

Previous
Previous

Ballada Bogecka

Next
Next

Mistrz fałszywych biografii